piątek, 27 września 2013

Marina Kastela - Trogir

Tradycyjnie - nie wieje. Odpalamy silnik i przez przesmyk wypływamy z zatoki w stronę Splitu. Przed dziobem zauważamy olbrzymiego cruisera, który nie zmieścił się już do portu w Splicie i stoi na kotwicy kilka mil morskich od brzegu. Nie tylko my chcemy go zobaczyć z bliska, więc postanawiamy nadrobić trochę drogi, podpływamy do giganta i opływamy go dookoła. Robi wrażenie :-) Następnie obieramy kurs na Trogir. Gdzieś w połowie drogi znowu zaczyna wiać. Bez zastanawiania stawiamy szmaty i tutaj kolejny popis Grzeska: w pewnym momencie zaczęły się małe nieoficjalne regaty :-)

Widać jak wszystkie jachty ewidentnie spływają do Trogiru. A wśród nich i my z Grześkiem za sterem. Nie zwracając uwagi na kurs innych, sternik idealnie wyczuwa wiatr i obiera kurs pozwalający nam wyprzedzać wszystkich jak leci. Kilka mil morskich przed Trogirem postanawia zrobić zwrot i pocisnąć fordzielem "na motyla", na co nie decyduje się nikt inny. Ta trudna sztuka wychodzi mu idealnie i nie czując prędkości łykamy kolejne jachty! Sam bym tego lepiej nie zrobił! - Szacun Dżordżu!!

Tuż przed wejściem do portu, będąc na czele stawki, jako ostatni zwinnymi ruchami (mamy to już całkiem nieźle przetrenowane :-)) zrzucamy żagle i odpalamy diesla. Przejmuję ster. Niezła robota Dżordżu! Chwilę później niespodzianka :-/ Okazuje się, że wcale nie byliśmy tacy pierwsi :-D Przed stacją benzynową korek :-D Przekomiczna scena, bo jachtów w kolejce po diesla jeszcze nie widziałem. Wieje dosyć mocno a my się tu musimy utrzymać w miejscu. Nagle widzimy jak wszyscy wrzucają wsteka.

Na domiar złego jakaś pierdołowata wycieczkowa mydelniczka kombinuje coś przy katamaranie tuż za naszą rufą. Chyba tylko siłą woli i mojego spokoju udało nam się ją ominąć i nie zgarnąć ze sobą cofając się w ucieczce przed innymi jachtami napierającymi w naszym kierunku od dziobu. Przeszliśmy o centymetry :-) Chwilę później podpływa do nas na pontonie obsługa naszej czarterowni i chłopaki mówią, że... zabrakło paliwa :-D i żebyśmy popłynęli do nabrzeża, z którego startowaliśmy tydzień wcześniej.

Zanim zaparkowaliśmy, ponownie do nas podpłynęli, zrobili abordaż, przejęli jacht, zwolnili nas ze wszystkich obowiązków i ze stoickim spokojem niemal na pełnym gazie zaparkowali na zapałki pomiędzy dwoma innymi jachtami. Manewr wyglądał jakby robili to codziennie ;-) Zanim się zorientowaliśmy, już byliśmy zacumowani. Resztą zajęli się już sami :-) My nie musieliśmy się już martwić o tankowanie (za chwilę przybiegł jakiś brudny gostek z kanistrami i nas zatankował) ani uzupełnianie wody, po chwili nurek zszedł pod wodę sprawdzić nasz kadłub.

Kompleksowa obsługa Dalmatii Charter - solidna firma naprawdę godna polecenia!! Nam nie pozostało nic innego, niż... pójść na piwo :-) I tym sposobem zakończyliśmy najlepszy tydzień tego urlopu :-)
Zapis trasy: Marina Kastela - Trogir
Wszystkie zdjęcia znajdziecie tutaj: 2013.09.27 Marina Kastela - Trogir

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz